czwartek, 19 czerwca 2014

Zabierzcie mnie z tego swiata, prosze.

Nie radze sobie juz z niczym. Pytam sie, gdzie jest ta dziewczyna, ktora wierzyla w siebie i kazdego dnia nastawiala sie zeby wierzyc w marzenia? Gdzie jest ta osoba, ktora nigdy sie nie poddawala, chociaz wymagalo to czasu? Gdzie jest ta dziewczyna, na widok ktorej kazdemu pojawial sie usmiech na twarzy? Nie ma jej. Umarla.




Przyzwyczailam sie do tego ze ludzie, na ktorych zależy mi najbardziej, odchodza. Zostawiaja mnie dla wlasnego szczescia, maja gdzies to co sie dzieje w moim zyciu i moje codzienne problemy. Nie obchodzi ich to, ze dla nich bylam gotowa skoczyc w ogien, poswiecic wszystko co mam. I to jest nawet przykre. Bardzo przykre. Dlatego dobrze by bylo zeby wspomnienia byly jak smsy. Mozna by usunac te, ktorych nie lubimy i zatrzymac te z ktorymi wiaza sie wyjatkowe chwile w naszym zyciu.




Teraz tak bardzo potrzebuje zeby ktos mnie przytulil i nic nie mowil. Chce wiedziec, ze jest obok, chce moc wyplakac sie i opowiedziec jak bardzo jest mi zle w zyciu. Bo jest tak zle, tak cholernie pusto i smutno. Dzisiaj nadszedl dzien w ktorym uswiadamiam sobie, ze jestem bardzo beznadziejna i zalosna, w tym co robie i brakuje mi tego pieprzonego ''nie placz, bedzie dobrze''.



Wszystko bylo inne, wszystko :) Bylam super szczesliwa, a teraz?

 

Ups, bede duchem :) Bede straszyc wszystkie tepe suki, ktore przeszkadzaly mi w normalnym zyciu :) Jeszcze mnie kurwa zapamietacie :)



 Ludzie w moim zyciu dziela sie na dwa typy: jedni, ktorzy ciesza sie z mojego nieszczescia i drudzy, ktorych to w ogole nie obchodzi :)
Zegnam, koniec. Nie mam juz sily na pisanie.



wtorek, 13 maja 2014

Powoli umieram :)

Generalnie to już dawno umarłam :) 

Nie ma tej samej dziewczyny, którą byłam jeszcze rok temu. Teraz jest beznadziejna sierota, która nic nie potrafi :) Nawet o przyjaciół nie potrafi zadbać :) Ups, jednak nie. To oni nie potrafią dbać o nią :) 
Postanowiłam, że dam z siebie wszystko, ale moje granice już dawno przeszły siebie. 
Na początku koleżanka próbuje odebrać Ci chłopaka, teraz przyjaciółkę. Masz tą satysfakcje idiotko? :) 
Nie mam zamiaru starać się o innych, ja już swoje normy wystarczająco przeszłam. Teraz kolej na was. 




 Mam problemy z sercem, wykańczam się już. Mam nadzieję, że jak najszybciej. I że nie będę musiała zbytnio cierpieć przy tym :) 


Nie mogę zapomnieć o tym co zrobiłeś. Oczekiwaliśmy od siebie czegoś więcej. Można powiedzieć, że staraliśmy się oboje. YEP. Musiało się coś zepsuć, przestałeś pisać. 








Coraz częściej myślę o Tobie i o tym ''co byłoby gdyby było tak jak rok temu'' i aż mam motylki w brzuchu. Rozumiesz, że oczekuje więcej? Nie chcę być osobą, która ciągle jest odstawiana na drugi plan. Chcę byś też ''tą ważną'' :)





Oprócz tego... Zaskoczyło mnie to ''wyznanie''... Nie miałam pojęcia co odpisać... 
ON: 19 lat, ciemne włosy, ciemne oczy, wysoki, dość romantyczny, ALE NIE DLA MNIE. 
Mogę być z kimś co najwyżej o 2 lata starszym, a nie o 4... 




Hihihi koniec :)))))))))))

sobota, 19 kwietnia 2014

Znów smutno.

Znów smutno, znów jestem cholernie zła na siebie, znów kilka dodatkowych blizn na nogach i ręce. To tak idealnie mnie zaspokaja. Nawet nie wyobrazicie sobie jak bardzo. Gdy tylko mam chwilę słabości, sięgam po ''przyjaciółkę''. Tak bardzo mnie rozumie. Razem ze mną cieszy się moją kolejną blizną i kolejnym złym dniem.

Postanowiłam, że każdego pieprzonego dnia będę udawała, że jest okej. Zawsze udaję, ale mniejsza o to. Nikomu nic nie będę mówiła, zobaczymy czy się domyślą. Domyślą się, niestety. Bo znają Małą Kamilke, która z dnia na dzień jest słabsza, która z dnia na dzień kaleczy swoje ciało. I szczerze? Mam tego dość. Chciałabym na jeden dzień oderwać się od tego świata, nawet od przyjaciół, którzy są ze mną w każdej chwili. Właściwie to dwie przyjaciółki, pozostałe dwie osoby mnie olewają, więc nie wiem czy mogę ich nazywać mianem przyjaciół.


Nie wiem co pisać dalej... Jest tyle tematów, ale nie wiem jak za to się zabrać...

Jeszcze ON. Idiota narobił mi nadziei a teraz się nie odzywa.
To wszystko zaczęło się kilka lat temu. Przyjęcie weselne mojej kuzynki. Żadnego wrażenia na mnie nie zrobił..Chociaż z dnia na dzień byliśmy bliżej siebie. Gdy skończyłam 13 lat, poczułam do niego coś więcej, nie wiem czy to był początek przyjaźni czy już zaczął mi się podobać. W każdym bądź razie zaczęło mi go strasznie brakować, bo zaczął się ode mnie oddalać. W kwietniu 2013 byliśmy razem. Często odmawiałam mu spotkań, bo nie miałam ochoty go widzieć... Sama nie wiem dlaczego. Od końca naszego związku zaczęliśmy się znów przyjaźnić. Opowiadałam mu wszystko, on mi też, było po prostu idealnie. Przechodząc do sedna sprawy: napisałam mu, że go kocham, można powiedzieć, że zrozumiał. Zaoferował spotkanie, pogoda nie dopisała i klapa. Drugie zaproponowałam ja. Nie przyjechał. Sama nie wiem co robić... Przestał do mnie pisać. Czy ON naprawdę nie wie ile dla mnie znaczy?








Kompletnie nie poradziłam sobie z opisaniem JEGO. To wszystko pisane jest na szybko, więc proszę wybaczyć tak niezbyt poukładaną notkę ☺

x

sobota, 29 marca 2014

Bez Ciebie moje życie traci sens.

Po raz kolejny uświadamiam sobie, że na świecie istnieją osoby, które chcą żebym z nimi była, nieustannie, tak po prostu, w mniejszym lub większym stopniu tego znaczenia. I bardzo dobrze mi z tą myślą, nawet idealnie.
Kolejny raz zbliżam się do Niego, cudowne uczucie. Myślałam, że niczego nie da się naprawiać a tu o, taka niespodzianka. Teraz można nazwać mnie człowiekiem szczęśliwym, przynajmniej po części.











Nie spałam przez kolejną noc. Myślałam o mojej Małej Myszce, dla której życie jest trudne tak samo jak dla mnie. I idealnie ją rozumiem. Może o tym nie wie, ale tak jest.




Nie będę Cię pocieszała bo to bez sensu, to nic nie da. Wiem o tym doskonale. Mnie też pociesza ''zaufane grono ludzi'' i wcale nie pomaga. Ktoś pisze ''Będzie okej'' a ja czytam ''Mam Cie w dupie, nara''. I właśnie tak rozumiem całą sytuację życiową. Ale mniejsza o to. 
Mam własne problemy, ale mimo tego staram pomagać innym, staram się być dla nich, staram się być choć trochę szczęśliwą nastolatką.




Jeszcze dodatkowo doszły moje problemy z kolanem. Cholernie się boję. Do końca czerwca nie mogę wykonywać większej ilości ćwiczeń, nie mogę jeździć na rowerze. Dla mnie to załamanie, nic innego, nic weselszego. Tak cholernie chciałabym schudnąć, wszystko byłoby okej, gdyby nie te głupie biegi na WFie. Ból w kolanie, nic poważnego. TYLKO 3 dni wolne od szkoły, lajcik. Później wizyta u lekarza ogólnego, zwolnienie z WFu, kolejna wizyta, tym razem u ortopedy, okazała się najgorszą w moim życiu. Niby to coś podobnego do ''zerwania'' więzadeł stawu kolanowego. Niekiedy nie mogę się ruszyć. Załamałam się po raz kolejny... Teraz zero ćwiczeń. Zwolnienie z WFu do końca roku szkolnego. Jeśli do czerwca nic się nie poprawi, czeka mnie operacja usunięcia więzadła. Boję się, że nie będzie okej. 
Wkurzyłam się tą sytuacją, postanowiłam, że w szkole nie będę ćwiczyła, zatem w domu cały wolny czas. I tak też robiłam, do czasu gdy mama nie ''wbiła'' do mojego pokoju i zobaczyła mnie robiącą brzuszki. Wkurw idealny. Zaczęłam jej tłumaczyć, że przecież jest okej i mogę ćwiczyć. Nie odpuściła. Powiedziała, że gdy jeszcze raz zobaczy mnie jak ćwiczę to jedziemy do lekarza i będzie kazała zostawić mnie na obserwacji w szpitalu, żeby sprawdzić co dokładnie mi jest. Wystraszyłam się, więc przestałam ćwiczyć. Moje marzenia o zupełnie płaskim brzuchu legły w gruzach... Wczoraj zauważyłam, że gdy chodzę, to w nodze coś jakby mi ''przeskakiwało''... Idealnie, nie? 




Mam dość. I wiecie co? Dobrze mi z tą myślą. Nic tylko się zabić. 


piątek, 14 lutego 2014

Walentynki.

Hahaha dzisiaj Walentynki. Najgorszy dzień w moim życiu! Nie obchodzę Walentynek, bo skoro jestem z kimś to okazuję mu miłość CODZIENNIE a nie tylko w jeden dzień w roku. I zdania nie zmienię. 





Potrzebuję Cię. Teraz. Obok. 




No raczej...


Wracając do sedna sprawy. Wysłałam mu Walentynkę, głupia ja. Walentynki wręczali w klasach... Podeszła do mnie pewna dziewczyna i wręczyła jedną jedyną Walentynkę. Myślałam, że się spierdole. Patrzyłam tylko czy jemu dała... I co? Wręczyła paru osobom, oczywiście jemu nie. 
Zdenerwowałam się, ponieważ bardzo mi zależało żeby ją dostał. Minęło paręnaście minut, koniec lekcji. Na następnej, nieoczekiwanie, dziewczyny wpadły do klasy. Przyniosły resztę Walentynek. Patrzę uważnie. Jest i jego. Dostał, schował do plecaka. Ja głupia, co ja robię ze sobą... 




Po lekcjach nie mogłam wytrzymać. Chciałam żeby wiedział, że to ode mnie. Myślałam, że zrozumie od kogo... Myliłam się. Pytał każdego kolegi czy to od niego. Hahahaha beka. W końcu nie wytrzymałam, napisałam do niego, że to ode mnie. Ucieszył się. Ja też. 


Co ja robię ze sobą...













środa, 29 stycznia 2014

Moim marzeniem jest być czyimś marzeniem.



Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że cholernie mi na tobie zależy... Chciałabym żeby nasza przyjaźń trwała wiecznie, naprawdę. Bardzo Cię kocham. Oddałabym za Ciebie życie.








Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,
Zostań, poukładaj mi sny,
Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chce się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty.






Właśnie teraz myślę co byłoby gdyś umarła. Jejku, nie wyobrażam sobie tego... Umarłabym z tęsknoty? Możliwe, następnego dnia byłabym przy Tobie. 

Kocham Cię z całego mojego kruchego serduszka. 

kocham,

kocham,


kocham,

mocno. 

Bardzo mocno. 



Przeżyłyśmy już tyle. Nie raz Cię zawiodłam, nie raz nie było mnie przy Tobie wtedy, kiedy tego potrzebowałaś. Możliwe, że wcale nie wiedziałam o tym, że chcesz żebym napisała do Ciebie, po prostu wysłuchała. 

Przepraszam... 





poniedziałek, 27 stycznia 2014

Bing bang.

To jest tak, że robisz wszystkie normalne czynności, wstajesz, jesz, idziesz do szkoły, później do domu, czasem nawet wymienisz z kimś parę zdań, a w środku po prostu rozpierdala Cię psychicznie i wiesz, że już dłużej tego nie zniesiesz. 
Dokładnie tak mam, nie radzę sobie z życiem. 





Nie radzę sobie z tą cholerną pustką w sercu.