Przyzwyczailam sie do tego ze ludzie, na ktorych zależy mi najbardziej, odchodza. Zostawiaja mnie dla wlasnego szczescia, maja gdzies to co sie dzieje w moim zyciu i moje codzienne problemy. Nie obchodzi ich to, ze dla nich bylam gotowa skoczyc w ogien, poswiecic wszystko co mam. I to jest nawet przykre. Bardzo przykre. Dlatego dobrze by bylo zeby wspomnienia byly jak smsy. Mozna by usunac te, ktorych nie lubimy i zatrzymac te z ktorymi wiaza sie wyjatkowe chwile w naszym zyciu.
Teraz tak bardzo potrzebuje zeby ktos mnie przytulil i nic nie mowil. Chce wiedziec, ze jest obok, chce moc wyplakac sie i opowiedziec jak bardzo jest mi zle w zyciu. Bo jest tak zle, tak cholernie pusto i smutno. Dzisiaj nadszedl dzien w ktorym uswiadamiam sobie, ze jestem bardzo beznadziejna i zalosna, w tym co robie i brakuje mi tego pieprzonego ''nie placz, bedzie dobrze''.
Wszystko bylo inne, wszystko :) Bylam super szczesliwa, a teraz?
Ups, bede duchem :) Bede straszyc wszystkie tepe suki, ktore przeszkadzaly mi w normalnym zyciu :) Jeszcze mnie kurwa zapamietacie :)
Ludzie w moim zyciu dziela sie na dwa typy: jedni, ktorzy ciesza sie z mojego nieszczescia i drudzy, ktorych to w ogole nie obchodzi :)
Zegnam, koniec. Nie mam juz sily na pisanie.